Prolog

Piękne, mahoniowe meble nadawały wyjątkowego wyrazu temu pomieszczeniu. Sprzyjały skupieniu i rozmyślaniu. Jedna ściana była oszklona, tak, że było widać rosły, zadbany królewski ogród. Z jednej strony okien stała również mahoniowa kanapa ze skóry, dwa fotele i ręcznie zdobiona ława. Na przeciwko niej pod drugą ścianą umiejscowione było potężne, masywne biurko z wygodnym fotelem. Osoba w nim siedząca nie musiała wstawać po książkę, gdyż pokaźna biblioteczka znajdowała się za nią.
Filigranowa blondyneczka siedziała zamyślona przy biurku. Jej ręka mechanicznie pieściła każde słowo zapisane na ozdobnym, żółtym papierze. Delikatna ręka z wielką wprawą rysowała kolejne zdobione litery. Każdego roku robiła to samo. Aby nie zapomnieć. Aby nie zerwać więzi. Aby poczuć się jak kiedyś. Wiedziała, że to już niemożliwe. „Czy w tym roku również nie przyjedzie?”– zastanawiała się. „Musiała bardzo to przeżyć. Nie łatwo żyć ze złamanym sercem. Ech, dlaczego nie mogę jej pomóc?”. Zorientowała się, że postawiła na szorstkim papierze wielkiego kleksa. Westchnęła. Musi pisać zaproszenie od nowa. Łudzi się, że przyjedzie, że padną sobie w ramiona, wycałują i wszystko będzie jak dawniej.
Dziewczynka stanęła w drzwiach i patrzyła na smutne oblicze rodzicielki. Była tak pogrążona w myślach, że jej nie zauważyła. Dokładnie wiedziała, co gryzie jej najukochańszą matulę. ChibiChibi nie lubiła corocznych spotkań organizowanych przez Księżycowe Królestwo. Nie chodziło o samo wydarzenie, lecz o to, że właśnie w ten dzień jej mama, choć była bardzo smutna udawała szczęśliwą. Także ona sama zamiast radości odczuwała smutek i tęsknotę za kimś kogo nigdy nie poznała. Jedna z jej cioć, jak nazywała wszystkie senshi, nie pojawiła się na balu wydawanym przez Króla i Królową już od piętnastu lat. Nigdy jej nie poznała. Słyszała tylko, że przeszła wielką metamorfozę charakteru. Z wesołej zrobiła się zamkniętą na świat kobietą. Słyszała jak kiedyś mama mówiła, że na Ziemi dobrze jej się powodzi. Chciałaby odwiedzić kiedyś Ziemię. Tyle słyszała o tej cudownej planecie. Po za tym doskwierał jej brak rówieśników. Na co dzień musiała znosić towarzystwo bezczelnej i złośliwej do granic Chibiusy. „Miło było by odpocząć.” Nagle do głowy wpadł jej pewien plan. Była tak zajęta swoimi myślami, że nie poczuła nawet ciepłej, pachnącej bezpieczeństwem i ogromem miłości ręki na swoim ramieniu.
– Chou*, kochanie, co tutaj robisz?- spytał z troską Seiya.- Na dźwięk głosu ukochanego Usagi podniosła głowę i spojrzała w pełne namiętności oczy męża.
– Stało się coś?- zapytała.- Chibi, wszystko w porządku? Czytaj dalej

O czym

Kochane! Jest dobra wiadomość.
To, że wena przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach, to zapewne wiemy wszystkie. Mnie natchnęło dziś o godz. 4.45. Dobrą wiadomością jest to, że pisania nie zakończę na „W pułapce G.”, mam już kontynuację tego opowiadania w głowie, ale z troszkę innymi bohaterami, główną bohaterką będzie oczywiście ChibiChibi, Usagi i Seiya również się pojawią, no w końcu to…(ciii:))

W skrócie:
ChibiChibi nie może pogodzić się z tym, że przyjaciółki matki żyją tak daleko od siebie, a przyszłe pokolenie wojowniczek i wojowników praktycznie się nie zna. Jest jeszcze ktoś kogo nie zna wcale. Jedna z wojowniczek nie pojawia się na żadnym dorocznym zjeździe mimo zaproszeń jej mamy. Która to z wojowniczek, i dlaczego chce zapomnieć o innych wojowniczkach? Dziewczynka pod pozorem szkolenia wkracza w życie kobiety i wywraca je do góry nogami. Próbuje też znaleźć tej wojowniczce miłość. Jakie perypetie z tego wynikną? Czy rezolutna ChibiChibi sama nie wpadnie w sidła miłości? O tym przeczytacie właśnie w tym opowiadaniu, które nastąpi po finale „W pułapce G„.